Piątek, weekend, bus, włóczęga. Ten ciąg przyczynowo-skutkowy stał się od pewnego czasu oczywisty. Jest tylko jedna zasada. To musi specjalny piątek. Bo dla innych, może i piątek jest jednoznaczny, dla mnie niestety, nie jest on taki oczywisty. Jaki więc jest ten specjalny piątek? Jest to piątek przed wolnym weekendem. W takie piątki, mogę spakować busa i ruszyć gdzie bądź. Tak też zrobiłem w ten, pochmurny, wiosenny, ale wolny... piątek (zna ktoś synonim do piątek?) Cel od dawna odkładany, acz niedaleki - Odenwald. Wyżynna kraina położona pomiędzy Frankfurtem nad Menem i Stuttgartem, w pionie, a między Renem i Menem w poziomie.
Jak zwykle przed wyjazdem ułożyłem szczegółową mapkę z punktami do odwiedzenia, tak by przejechać ładną pętelkę po tej nisko górzystej i leśnej krainie. Wyjazd zaplanowany na popołudnie, przełożył się na późniejsze popołudnie, ale w końcu ruszyłem. Jako pierwszy punkt w planach miałem zamek Breuberg. Akurat był po drodze i był zamkiem, więc czymś, co warto odwiedzić. Słoneczko, choć powoli się żegnało, to jeszcze nie zaszło. Mogłem, więc pospacerować i odrobinę pofotografować z pagórka, na którym w XIII w. postawiono tą kamienną twierdze.
Choć wielki, to nie zachwycił mnie zbytnio. Nieporuszony ruszyłem, zatem dalej, do Michelstadt. W międzyczasie, słoneczko pożegnało się ze mną na dobre. Na miejsce postojowe zajechałem, więc po ciemku. Bardzo mili zarządcy miasta stworzyli na dużym parkingu nieopodal starego miasta, parę miejsc dla samochodów kempingowych. Bardzo mili, bo postój tam jest bezpłatny, dzięki czemu miasto odwiedza więcej turystów. Parking, co prawda nie doskonały, bo przy głównej ulicy, ale darmowy, więc nie ma co wybrzydzać. Postawiłem kampera pomiędzy innymi i ruszyłem w stare miasto.
- Podoba Ci się tu? - zagadnął mnie nieznajomy, obserwujący jak niezdarnie walczę z ustawianiem statywu.
- Owszem, bardzo interesująca budowla. Co to jest? - odpowiedziałem na zaczepkę.
- To historyczny ratusz. I co Ci się w nim podoba? - dociekał nieznajomy.
- No wiesz.... ciekawa architektura, wyjątkowa forma i mur pruski, wygląda interesująco.
- Ja tu mieszkam od urodzenia i nie rozumiem, co ludzie w tym widzą.
- No tak, mur pruski jest w tych okolicach dość powszechny, ale przecież nie w całych Niemczech tak jest... - próbowałem bronić swojego gustu. Nieznajomy wzruszył ramionami.
- To miłego fotografowania. - powiedział po czym dołączył do grupki swoich kolegów i powędrowali dalej, a ja wciąż poszukiwałem idealnego kadru, zastanawiając się, czy wszystko, co ładne może nam się kiedyś opatrzyć i znudzić? W sumie budynek to tylko architektura, może się znudzić, nawet najbardziej wymyślna. Ale mój widok za oknem, niby od dwóch lat taki sam, a wciąż mi się nie znudził. Wciąż i wciąż, chętnie siadam wieczorami na balkonie z kubkiem herbaty i zwyczajnie kontempluje widok. Może to, co stworzył Bóg jest ciekawsze...
Powoli kończył się wieczór i zapadała noc. Czym się różni wieczór od nocy, skoro i tak ciemno? Otóż, wieczorem knajpy są jeszcze czynne, a w nocy ludzie śpią. I rzeczywiście, ludzie z rynku zniknęli, a knajpy się pozamykały. To i ja wróciłem do mojego domku na kółkach, by zregenerować siły, bo jutro czeka mnie dzień pełen zwiedzania.
Pozdrawiam i do następnego!
Qbala Kapelusz


















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz