Po smacznie przespanej, w cieplutkim busiku nocy, nastał praski poranek nad Wełtawą. Poranek pełen deszczu, chłodu i chmur. Poranek, który zupełnie nie zachęcał, by cokolwiek zwiedzać, ba, nie zachęcał nawet by wychodzić z ciepłego i przytulnego busika. Kapelusz leżał smętnie przy oknie spoglądając na moczony grubymi kroplami krajobraz i zdawał się mówić "Stary, zapomnij, że w tę pogodę gdziekolwiek wyjdę skoro mam urlop." Spojrzałem na aparat, ale i on nie pałał chęcią moczenia obiektywu. Tylko książka uśmiechała się do mnie nieśmiało. "Chłopaki! Zjedzmy, zatem śniadanie w spokoju i zróbmy to, co normalni ludzi na urlopie - nie stresujmy się." Kompani podróży przystali na moją propozycje, wziąłem się zatem za przygotowanie śniadania. Bo pomimo tej całej personifikacji, byłem jedynym osobnikiem w busie, który by żyć potrzebuje jeść.
wtorek, 13 lutego 2018
poniedziałek, 5 lutego 2018
Pierwsza Wyprawa Kamperem
Praga
Praga
Subskrybuj:
Posty (Atom)