poniedziałek, 23 października 2017

Bad Orb, w poszukiwaniu odpocznienia...


 Przed kilkoma miesiącami, jeszcze na wiosnę, gdy całe tygodnie spędzałem na naukach w centrum Turyngii, a do domu wracałem tylko na weekendy, w pewną wolną sobotę, moja przesiąknięta wiedzą głowa domagała się odpoczynku. Udałem się, więc w poszukiwaniu relaksu do, po sąsiedzku położonego miasteczka, Bad Orb. Jest to typowo uzdrowiskowe miasteczko, które słynie z term, parku z tężnią i wąskotorowej kolejki parowej. Poza tym jest tu także całkiem urocze stare miasto obfitujące w mur pruski i otoczone kamiennym murem, pozostałością jeszcze z czasów średniowiecznych.





Mój spacer rozpocząłem od tężni, która o dziwo, pomimo wcześnie wiosennej pory była już uruchomiona. Hektolitry solanki pompowane są na szczyt drewnianej budowli, po to tylko by spływały po gałązkach jałowca, odparowując nadmiar wody, co tworzy unikalny zdrowotny klimat dla płuc i górnych dróg oddechowych. Skorzystałem i ja przechadzając się tam i z powrotem, dając obryzgać się słoną wodą. Pora była dość późna, to też w parku byłem tylko ja, kapelusz, aparat i statyw, grupka dobrych przyjaciół. Postanowiliśmy pójść w kierunku starego miasta w celu odnalezienia jeszcze otwartego baru, w którym moglibyśmy napić się razem piwa i pogadać o fuzji jądrowej.



Jakże dziwny to kraj, gdzie o 10 wieczorem wszystko już jest pozamykane i piwa napić się nie ma gdzie. Spacerowałem, zatem po starówce fotografując to tu to tam. Brak ludzi nie przeszkadzał mi wcale, wręcz nawet pomagał, bo nie musiałem się martwić wścibskimi oczami, które bacznie obserwują, gdy człowiek w kapeluszu siedzi na chodniku przy statywie. Nie musiałem się również martwić nieuważnymi nogami, które poniosłyby różnie ludzkie cielska wprost w kadr mojego ujęcia. Siadywałem sobie, więc w różnych miejscach i niespiesznie kadrowałem kolejne fotografie.


Wieczorny relaks na opustoszałej starówce, wśród blasku latarni i dźwięku niepokornych świerszczy. To był miło spędzony czas, w którym znalazłem to, czego szukałem - odpocznienie. Mój przeuczony mózg mógł się zresetować, a zestresowane serce odpocząć. Oby częściej, oby więcej! Lecz gdy tylko skończy się nauka, zacznie się znów praca, a wtedy skończy się czas na fotograficzne podboje. A gdyby tak zmienić mój styl życia na bardziej ... nomadyczny? Rzucić wszystko i ruszyć w świat z kapeluszem, aparatem i statywem. Paczka zawsze wiernych przyjaciół, którzy nigdy mnie nie opuszczą.



Do następnego
Qbala Kapelusz


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz