niedziela, 30 lipca 2017

Sobotnia objazdówka i nowy romans z Capture One


Po tygodniu przepełnionym deszczem, nadszedł w końcu dzień słońca. Szczęśliwie trafiło na sobotę. Korzystając, więc z okazji, wziąłem kapelusz i pojechałem szukać piękna.

Długo szukać nie musiałem, bo już za piętnastym kilometrem moje oczy stawały się coraz większe, a ręce puściły w końcu kierownicę, a chwyciły za aparat fotograficzny. - Tutaj następuję dość istotna uwaga, format zdjęć w aparacie ustawiony miałem na. RAW, a o tym, co z tego wynikło, będzie później.
Oddałem się fotografowaniu. Cykałem i cykałem, klatka po klatce, a gdy wyczerpałem jedną lokację, jechałem do następnej i następnej









Promienie zachodzącego słońca rozgrzewały zieleń lasów i łąk, tworząc piękne kompozycje. Piękno kompozycji rozgrzewało moje serce i mój zapał. Mój zapał rozgrzewał matrycę, która to rozgrzewała cały aparat. Nim się spostrzegłem wszyscy płonęliśmy z zachwytu. Tylko silnik diesla zdawał się pracować w swojej zwyczajowej temperaturze, nie dając po sobie poznać jakichkolwiek oznak radości, smutku czy wzburzenia. Klekotał w sobie tylko znany rytm z wrodzonymi sobie gracją i momentem obrotowym. 







Sobotni relaks na 100%. Jednakże po powrocie do domu, gdy chciałem obejrzeć zdjęcia którem uczynił, okazało się to nie tak proste. Nowy format RAW okazał się dość opornym zawodnikiem w starciu z softwarem, który posiadałem i ot nowy problem. Tak poznałem Capture One, z którym od razu wszedłem w bliższą relacje, a ta, następnie przerodziła się w poważniejsze uczucie. Lecz jeszcze za wcześnie by cokolwiek wiedzieć na pewno. Na razie daje nam 30 dniowy okres próbny, co będzie potem, tego jeszcze nie wiem, ale prawdopodobnie zrobię następny krok...






Qbala Kapelusz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz